Day Of The Dead - PseudoRecenzja

"Day Of The Dead" jest już czwartym albumem zespołu Hollywood Undead, który przyniósł chyba najwięcej popularności bandzie. Członkowie zespołu ewidentnie zdecydowali spróbować czegoś nowego i ten album zdecydowanie różni się od pozostałych. To czy ta cecha jest pozytywna czy negatywna - Zależy raczej tylko od słuchacza. Za chwilę opiszę moje odczucia do każdej z piosenek. Są to moje prywatnie myśli i nie chcę żeby to nawet podbiegało pod profesjonalną recenzje. A więc zobaczmy.

Usual Suspects idealnie pokazuje charakter nowego albumu. Sam tak naprawdę nie wiem w jakie słowa to ubrać. Utwór brzmi bardzo "elektrycznie". To co zdecydowanie się wyróżnia z utworu to świetna zwrotka Johnny'ego. Dobry wstęp.

How We Roll jest jedną z lepszych piosenek z całego albumu. Występują w niej prawie wszyscy członkowie zespołu (Oprócz Da Kurlzz'a który niezwykle rzadko raczy nas swoim wokalem) co jest rzadkim zjawiskiem.

Day Of The Dead został opublikowany wcześniej niż reszta płyty, tworząc pewnego rodzaju zapowiedź. Mówiłem że poprzednia piosenka była jedną z najlepszych tego albumu? Ta również należy do tej grupy.

War Child... Po usłyszeniu pierwszy raz tej nazwy myślałem że będzie to jedna z mocniejszych piosenek, może w stylu starego HU. Słowa nie opiszą tego jak bardzo się zawiodłem. Cóż, nie jestem zadowolony z tego utworu, ale może chociaż Tobie się spodobał. Dla mnie stanowi ono najgorszą część albumu.

Dark Places dało mi to czego chciałem. Brzmiało prawie jak stare dobre Hollywood Undead. Po usłyszeniu jej pierwszy raz, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia! Według mnie, stoi na samym podium i stanowi najlepszą część tego albumu.

Take Me Home również brzmi niesamowicie! Może nie jest jedną z najlepszych piosenek, ale zdecydowanie wybija się ponad średnią.

Gravity przypomina mi bardzo "Hear Me Now". Oba utworu nie przypadły mi jednak do gustu.

Does Everybody In The World Have To Fucking Die? brzmi zdecydowanie mocniej od reszty albumu, co nie znaczy ze źle. Napewno się wyróżnia i przynajmniej mi przypadł do gustu.

Disease jest przeciętnym utworem. Nie mogę go pochwalić ani potępić. Wyrabia się i stylem bardzo przypomina "Usual Suspects". Bardzo podoba mi się tutaj mostek.

Party By Myself... Cóż... Przejdźmy dalej.

Live Forever jest bardzo w stylu tego albumu. Ja sam nie darzę go szczególną sympatią, mimo że nie wiem dlaczego. To nie jest zły utwór. Po prostu coś sobie ubzdurałem. Osobiście, nie przepadam.

Save Me wyróżnia się spośród innych utworów na tej płycie. Po usłyszeniu pierwszych sekund, byłem prawie pewien że to nie moja bajka, ale jakimś cudem mnie wciągnęło. Szczególnie spodobał mi się tekst.

Guzzle, Guzzle[b] to zdecydowanie nie moja bajka. Nie jest złe, ale raczej nie dla mnie.

[b]I'll Be There przypomina mi trochę "Bullet". Bardzo podoba mi się ten koncept. Oby było ich więcej!

Mimo że ten album brzmi zupełnie inaczej od pozostałych, to HU nie zeszło z ich ustalonego schematu "zwrotka-refren-zwrotka-refren-mostek-refren" A wam jak się podobał?

Ja sądzę, że to całkiem dobry album.
Najbardziej podobają mi się ''Day Of The Dead'', ''How We Roll'', ''Dark Places'', ''Take Me Home'', ''Save Me'' i ''Guzzle, Guzzle''.
Zdecydowanie chciałabym umrzeć, kiedy w DOTD Danny śpiewa:

When the ashes start to rise,
And the moon falls from the sky,
And the thousand candles burn into the sky.
When the angels softly cry
On the plains below the sky
Will the thousand souls still pray for You and I?

Nie umiem opisać co czuję, gdy to słyszę ♥